Mój budynek z góry
Mam na działce KUPĘ ziemi i zrobiłam zdjęcie fundamentów z góry...
Mam na działce KUPĘ ziemi i zrobiłam zdjęcie fundamentów z góry...
Od samego początku budowy coś było nie tak...
A to pogoda...
A to Wykonawca zawalił, i się przesunęło o jeden dzień...
Więc jak przyszedł dzień, którego mieliśmy lać płytę... doszłam do wniosku, że też nie ma się co spieszyć. Umówieni byliśmy, że przyjadą z betoniarni około 7 rano.
Po tym robieniu kanalizacji byliśmy wykończeni i wcale nie chciało nam się jechać znowu na budowę. Pojechaliśmy przed samą 7 i .... już z daleka byliśmy zdziwieni, bo na naszej działce ruch... 3 samochody... ludzie z łopatami...
I moje przerażenie... czy położyli podkładki pod zbrojenie ścianek, bo tego wieczorem nie zrobiliśmy...
Ale położyli.... i lali....
Prawie się ucueszyłam, że już muszę iść do pracy... zostawiłam mojego kochanego męża na budowie, żeby wszystkiego dopilnował....
A oto efekt:
Jak już w końcu skończyliśmy niekończącą się historię... z piachem... to od rana RAZEM z mężem wzieliśmy się za kanalizację.
Nie robił tego z 10 lat, ale przecież doszliśmy do wniosku, że jaka to może być filozofia znowu w ułożeniu kanalizacji.
Przed zasypaniem piachu wycieliśmy już dziury w ścianach nośnych... i zrobiliśmy to dobrze, bo spadeczek wyszedł nam idealny.
Tylko przeliczyliśmy się z czasem.... zeszło się calusieńki dzień...
Było prawie 30st na dworze... ale się ładnie opaliliśmy ::)))
Wszyscy pomagają, nawet moja mała dziewczynka....
Pod taras też oczywiscie piach, Piotrek osobiście pilnował, żeby wszystkie boki były uczciwie zasypane piaskiem.
Liczymy na to, że zwróci się nam to w przyszłości, tj. domek będzie cieplejszy.